Niezabezpieczone emocje „nie rozejdą się po kościach”, lecz będą domagały się uwagi ze zdwojoną siłą
Zaczyna się niewinnie: od nadmiernie odczuwanego, długofalowego stresu w różnych obszarach naszej działalności, od nieumiejętności pracy nad napięciem emocjonalnym, od braku kompetencji w zakresie zarządzania stresem i naszymi stanami emocjonalnymi, przechodząc przez wypalenie sytuacją domową, rodzicielstwem, czy pracą zawodową. Dźwigamy ciężary od wczesnych lat dzieciństwa, w których zawarte są oczekiwania innych wobec nas, ich niezaspokojone ambicje własne i różnego rodzaju niedowartościowania osobiste, aż ten nadbagaż w końcu „pęka w szwach” i za późno jest na profilaktykę. Przeforsowany organizm nie potrafi zrelaksować się, odpuścić w odpowiednim momencie, zna jedynie funkcjonowania na najwyższych obrotach, na wiecznym standby’u, w obliczu odczuwanego napięcia, niepokoju i zagrożenia.
Dochodzi do takiej sytuacji, że sami zaczynamy wymagać od siebie coraz więcej, zarówno od naszej psyche i somy. Pojawiają się trudności z zasypianiem, utrzymaniem snu, z codziennym wstawaniem, motywacją i zapasami energii, wkradają się zaburzenia odżywiania, ból całego ciała, mnóstwo objawów psychosomatycznych.
Odwiedzamy coraz większą rzeszę medyków, ale wciąż brakuje odpowiedzi na pytanie-co stało się z naszym życiem, dobrostanem – codziennym funkcjonowaniem, choćby w minimalistycznym wymiarze, nie mówiąc o życiowej satysfakcji, czy rozwoju.
To psychika daje nam znać, że stoi w zupełnym „rozkroku”, nie wiedząc już gdzie posłać ostatnie rezerwy i resztki energii udręczonemu ciału. I tu dochodzimy do sedna: – pojawia się konflikt wewnętrzny, często nieuświadomiony, nieponazywany, ukryty głęboko pod powierzchnią „dawania sobie radę”. Wtedy do głosu dochodzą ataki paniki – jako ostatnie ogniwo, swoisty alarm od naszego organizmu, że tak dłużej być nie może, nie damy tak dłużej rady. Wszystkie granice i nasze zgody zostały przekroczone, a nasze autentyczne potrzeby zignorowane.
Pacjenci doznają całej gamy bardzo różnorodnych objawów. U każdego wygląda to nieco inaczej, każdy będzie mierzył się z innym zbiorem trudności i objawów, pochodzących, choćby z ciała.